niedziela, 31 maja 2015

początek i koniec

Nie mam pojęcia czy ktoś tu zajrzy ale podobno pisanie uspokaja i daje ukojenie a to jest mi teraz bardzo potrzebne. Nie sądziłem nigdy wcześniej, że można znaleźć się w tak beznadziejnym położeniu. Praca nienajgorsza, dom, gromadka dzieci i poczucie pustki. Zło konieczne jakim się stałem wśród najbliższej mi osoby nie napawa optymizmem na kolejne dni tygodnie.....i co dalej. Jak dwoje kochających się ludzi może się tak rozminąć. Duża zasługa w tym całym zamieszaniu wynika z mojego braku zaufania. Nie potrafię zaufać nikomu i w niczym. Zniszczyło mi to życie i nie tylko mi. Moja rodzina rozpadła się niczym stłuczone lustro, na które patrzymy z niepokojem i rozczarowaniem. Umarłem. Umieram za każdym razem kiedy słyszę jak wielki nieszczęściem jestem i ile lat zmarnowałem ukochanej osobie.W kolejnych postach postaram się opowiedzieć swoją nędzną historię pisaną życiem w wielodzietnej rodzinie.